Miesiąc: Styczeń 2019

Puste frazesy w obliczu śmierci. Czego unikać w rozmowie z przyjacielem pogrążonym w żałobie

Większość z nas nie czuje się pewnie w obliczu czyjejś straty. Trudno nam patrzyć na rozpacz przyjaciela po śmierci rodzica, dziecka, innych bliskich… Nie wiemy, jak się zachować, jakich słów użyć, zastanawiamy się, co wypada powiedzieć, a czego nie. W rezultacie często unikamy kontaktu i „umywamy ręce”, pozostawiając pogrążoną w żalu osobę, aby sama uporała się ze swoją stratą.

„Kiedy proszę, byś mnie wysłuchał, a ty dajesz mi rady, to nie robisz tego o co cię prosiłem. Kiedy proszę, byś mnie wysłuchał, a ty zaczynasz mi tłumaczyć, dlaczego nie powinienem się tak czuć, ranisz moje uczucia. Kiedy proszę, byś mnie wysłuchał, a ty starasz się rozwiązywać moje problemy, czuję, że mnie zawiodłeś. SŁUCHAJ! Wszystko, czego chcę, to byś mnie wysłuchał. Nic nie mów, nic nie rób – po prostu usłysz mnie!” – Ralph Roughton

 

A więc w jaki sposób mówić do kogoś, kto cierpi? Obawiamy się, że powiemy coś niewłaściwego i pogorszymy sytuację; co w takim razie jest właściwe? Oto słowa, których lepiej unikać:

 

Frazes nr 1: „Wiem, jak się czujesz”

 

Nie bądź pewien, że wiesz, jak czuje się ktoś inny. Te słowa nie są pocieszające i Ty sam też nie chciałbyś ich usłyszeć. To stwierdzenie nie może być wstępem do żadnego dialogu. Jeśli chcesz, możesz zamiast tego poprosić: „Opowiedz mi, jak się czujesz”. To będzie wyrazem Twojego zaangażowania i chęci zrozumienia cierpiącej osoby.

 

Frazes nr 2: „To część boskiego planu”

 

Nie sugeruj, że jesteś wszechwiedzący i znasz szczegóły działania opatrzności. Nie tłumacz tego, co się stało. W obliczu śmierci bliskiego te słowa budzą zazwyczaj gniew i złość.

 

Frazes nr 3: „Teraz Twój bliski jest w lepszym miejscu, lepszym świecie, raju”

 

Nie używaj tego typu stwierdzeń, jeśli nie jesteś absolutnie pewien czyichś przekonań. Człowiek pogrążony w żałobie niekoniecznie w to uwierzy, więc lepiej upewnić się, jakie jest jego zdanie na ten temat.

 

Frazes nr 4: „Co prawda teraz cierpisz, ale za wiele rzeczy w Twoim życiu powinieneś być wdzięczny”

 

Osoba pogrążona w głębokim smutku nie będzie zainteresowana rozpatrywaniem dobrych i szczęśliwych chwil, których doświadczyła w życiu. W obliczu świeżej tragedii rodzinnej nie są one ważne i nie przyniosą żadnego pocieszenia.

 

Frazes nr 5: „Zadzwoń do mnie, jeśli będziesz czegoś potrzebować”

 

Osoba, która straciła bliskiego, raczej nie będzie Ci się narzucać. Lepiej, jeśli zaoferujesz coś bardziej konkretnego, na przykład: „ Mam wolny dzień, może wpadnę do Ciebie i pomogę Ci w porządkach?”, lub: „Mogę dziś podrzucić Twoje dziecko do szkoły”, „Chętnie pomogę Ci w zrobieniu zakupów”.

 

Frazes nr 5: „To już za Tobą. Teraz masz czas, aby zająć się swoim życiem”

 

Osoba pogrążona w żałobie po stracie bliskiego zazwyczaj potrzebuje czasu, aby zastanowić się, jak dalej będzie wyglądało jej życie. Nie mów, że może się teraz zająć tym czy owym. Może to zostać odebrane jako sugestia, aby jak najszybciej zapomnieć o zmarłym. Żal po stracie najbliższego ma swoje własne tempo i „poganianie” na nic się nie zda.

 

Frazes nr 6: „Powinieneś… zrób… musisz…”

 

Oświadczenia rozpoczynające się od tych słów są zbyt autorytarne i raczej zniechęcające. Zamiast tego możesz zasugerować: „Czy myślałeś o tym, aby…”, „Mógłbyś…”

 

Frazes nr 7: „Zrobisz tak… wybierzesz to…”

 

Nie możesz podejmować decyzji za kogoś. Możesz jedynie pomóc je podjąć, dyskutując o plusach, minusach i możliwych konsekwencjach. Pamiętaj, że jeśli to Ty podejmiesz decyzję, będziesz pełni odpowiedzialny za jej skutki. Zła decyzja może zrazić przyjaciela do Ciebie, a dobra, lecz podjęta przez Ciebie, może spowodować, że przyjaciel będzie się czuł od Ciebie zbyt zależny.

 

Frazes nr 7: „Nie płacz, nie żałuj, nie okazuj smutku”

 

Nie zniechęcaj przyjaciela do okazywania bólu i żalu. Jeśli pojawiają się łzy i smutek, nie zmieniaj tematu. Bądź w pobliżu, okaż zainteresowanie, przytul, uściskaj, zrób kawę, podaj chusteczkę.

 

Frazes nr 8: „Ja wierzę, że… Jestem przekonany, że…”

 

Nie wywyższaj swoich przekonań i wartości. Zamiast tego „zamień się w słuch” i wysłuchaj, co osoba pogrążona w żałobie powie o swoich wartościach i przekonaniach. Możesz dzielić się swoimi poglądami, o ile nie próbujesz na siłę przekonać drugiej osoby, że Twoje przekonania są „lepsze”, „bardziej słuszne”.

 

Zanim powiesz cokolwiek, spróbuj postawić się w sytuacji drugiej osoby i zastanów się, czego Ty sam nie chciałbyś usłyszeć. Pamiętaj, że nieostrożnie wypowiedziane słowa mogą kogoś urazić. Wspieraj obecnością, pomocą i gestem; słuchaj… słuchaj.

Tekst oparto o materiały źródłowe ze strony: americanhospice.org

Jak rozmawiać z lekarzem o ciężkiej chorobie. Słuchać i uzyskać odpowiedź

Poważna choroba. Temat, którego zazwyczaj unikamy, dopóki nie zetkniemy się z nim bezpośrednio. Może dotyczyć nas, naszych bliskich czy przyjaciół. Regularne spotkania z lekarzem stają się wówczas koniecznością, a każda rozmowa ma duże znaczenie dla samopoczucia pacjenta.

„Czy trudno było pani mi to powiedzieć?” „Tak, to nie jest łatwe”. „Dziękuję pani – powiedział tylko – trudno to usłyszeć, ale i trudno powiedzieć”. Cicely Saunders

 

Dialog o trwającej chorobie zawsze jest trudny dla obu stron. Kierunek, jaki lekarz nadaje rozmowie, może być dla chorego mało satysfakcjonujący i nie dawać odpowiedzi na pytania, które go nurtują. Lekarz ma co prawda wiedzę na temat choroby i umiejętności pozwalające ją złagodzić, ale to pacjent jest chory i najważniejsze są jego odczucia.

Fakt ciężkiej choroby jest poza kontrolą pacjenta, lecz może on odzyskać kontrolę nad swoim leczeniem, jasno określając, czego wymaga i potrzebuje. Ważne jest, aby obie strony uważnie się słuchały i mówiły w sposób przemyślany.

Nie istnieje gotowa recepta na poradzenie sobie z ciężką chorobą, ponieważ każdy pacjent jest inny, wyjątkowy, reaguje w odmienny sposób. Jak pisze Johanna Turner:

„Bycie chorym jest najnowszym rozdziałem historii Twojego własnego życia, a podróżowanie po chorobie będzie wyglądało bardzo podobnie do sposobu, w jaki poradziłeś sobie z innymi przejściami.”

 

Tak więc niektórzy ludzie potrzebują szczegółów i poszukują wyczerpujących informacji na temat swojej choroby i leczenia; dla nich niewiedza jest bardziej przerażająca niż najbardziej niepokojące fakty. Innych przerażają szczegóły choroby i bez wiedzy o nich funkcjonują lepiej. Szczera rozmowa z lekarzem i najbliższymi pomaga uporządkować fakty i obrać kierunek, który pacjent uważa za najbardziej odpowiedni dla siebie.

 

Świadomość najważniejszych wartości życiowych

 

Aby ułatwić lekarzowi i bliskim zrozumienie własnych potrzeb w obliczu choroby, chory może zastanowić się nad odpowiedziami na następujące pytania:

 

  • Co jest największą wartością w moim życiu?

  • Co sprawia, że mam dobry, udany dzień?

  • Czy jest dla mnie ważne, aby w czasie choroby pozostać we własnym domu?

  • Czy chcę, żeby ktoś towarzyszył mi w czasie wizyt lekarza, znał moją sytuację tak samo jak ja, aby wesprzeć mnie w podejmowaniu decyzji?

  • Czy chcę upoważnić kogoś bliskiego do wglądu w przebieg mojej choroby i leczenia?

  • Jaki jest możliwy do przyjęcia wynik i co jestem w stanie znieść, aby go osiągnąć?

  • Jeśli nie chcę, aby moje życie przedłużano nadzwyczajnymi środkami, co uważam za „nadzwyczajne środki”?

  • Jeśli okaże się, że moja choroba jest nieodwracalna, jak wyobrażam sobie „dobrą śmierć”?

 

Oto wszystko, co lekarz powinien wiedzieć i zrozumieć. Odpowiedzi na te pytania mogą w dużym stopniu zależeć od wiary i wartości duchowych chorego; być może będzie chciał porozmawiać o tym ze swoim przewodnikiem duchowym.

 

Pytania, które mogą pomóc choremu i jego bliskim w prowadzeniu rozmowy z lekarzem:

 

  • Gdzie i w jakiej formie będzie przebiegało leczenie?

  • Czy mogę / powinienem zasięgnąć opinii innego specjalisty?

  • Do kogo i kiedy mogę zadzwonić? Kto i w jakim czasie oddzwoni do mnie?

  • Kto będzie odpowiedzialny za moje leczenie? Kim jest ta osoba?

  • Czy ktoś jeszcze powinien być poinformowany o chorobie?

  • Do kogo mam zadzwonić w sytuacji nagłego pogorszenia stanu / zagrożenia życia?

  • Jak się nazywa ta choroba? Jaki jest jej obecny etap? Co oznaczają te terminy?

  • Jaki jest przewidywany przebieg choroby?

  • Czy ta choroba może się cofnąć?

  • Jeśli ta choroba jest nieodwracalna, czy życie chorego można przedłużyć? Jakimi środkami i na ile mogą być skuteczne?

  • W jaki sposób pacjent powinien zmienić swój styl życia w związku z chorobą?

  • Skąd mogę dowiedzieć się więcej o tej chorobie?

  • Co konkretnie przynosi ten rodzaj leczenia?

  • Dlaczego ten zabieg będzie lepszy niż inny?

  • Czy to leczenie poprawia zdrowie, zmienia przebieg choroby lub ją spowalnia?

  • Jak wyglądałby sukces tego leczenia?

  • Ilu pacjentów leczonych w ten sposób osiąga poprawę? Na jak długo?

  • Czy to leczenie zwiększy aktywność chorego w przyszłości? Czy dzięki niemu chory będzie się czuł bardziej komfortowo?

  • Kiedy można się spodziewać pewnych rezultatów leczenia?

  • Czego można się spodziewać w czasie trwania leczenia?

  • Jakie mogą być skutki uboczne tego leczenia?

  • O jakich symptomach mam natychmiast informować lekarza w trakcie leczenia?

  • Co się stanie, jeśli nie wyrażę zgody na to leczenie?

  • Czy wykonanie tego zabiegu / testu jest konieczne?

  • Co się zmieni po wykonaniu tego zabiegu / testu?

  • Kiedy otrzymam wyniki?

  • Czy otrzymam informację, kiedy choroba osiągnie takie stadium, że konieczna będzie opieka hospicyjna?

  • Czy lepszą opcją będzie opieka w hospicjum domowym, czy stacjonarnym?

  • Czy rodzina może liczyć na wsparcie zespołu opieki podczas choroby?

 

Powyższa lista pytań może wydawać się niektórym przytłaczająca, innym – niewystarczająca. Każdy może ją rozbudować, aby spełniała jego indywidualne wymagania. Ważne jest, aby pomiędzy lekarzem a pacjentem (a także jego bliskimi, zaangażowanymi w opiekę) panowała atmosfera wzajemnego zrozumienia, zaufania i życzliwości. Zmniejszanie niepewności, obaw i niedomówień jest niezwykle ważne, aby poprawić samopoczucie chorego i umożliwić mu godne i pozbawione cierpienia życie aż do samego końca.

Tekst oparto o materiały źródłowe ze strony: americanhospice.org

Pionierzy opieki paliatywnej. Charyzmatyczna Dame Cicely Saunders

Cicely Saunders zainicjowała nowoczesny ruch hospicyjny na całym świecie. Podobnie jak Elisabeth Kübler-Ross, sprzeciwiała się „kulturze zaprzeczania śmierci”  i twierdziła, że śmierć jest tak samo naturalna, jak narodziny, a więc powinna być procesem afirmującym życie i wolnym od bólu.

„Cierpienie jest nie do zniesienia tylko wtedy, kiedy nikogo nie obchodzi.” Cicely Saunders

Dzieciństwo i młodość


Cicely Mary Strode Saunders urodziła się 22 czerwca 1918 r. w Barnet (hrabstwo Hertfordshire, Wielka Brytania). Była najstarsza z trójki rodzeństwa. Rodzina żyła zamożnie, w  wygodnym domu z ogrodami i kortami tenisowymi, jednak małżeństwo rodziców Cicely nie było udane. Ojciec, agent nieruchomości, miał władczy charakter, zaś matka była osobą wycofaną i chłodnego usposobienia. Gdy Cicely skończyła 10 lat, wysłano ją do żeńskiej szkoły Roedean School. Czuła się tam obco; była wyższa od pozostałych dziewcząt i miała poczucie, że nie pasuje do reszty. Dokuczały jej problemy ze zdrowiem: cierpiała z powodu bolesnego skrzywienia kręgosłupa. Z powodu tej dolegliwości kazano jej leżeć płasko na podłodze przez 40 minut dziennie.

Marzenia o pielęgniarstwie


Jej chęć poświęcenia się pielęgniarstwu spotkała się z niechęcią rodziców, szczególnie ojca. Początkowo chciała spełnić ich aspiracje i w 1938 r. rozpoczęła naukę w St. Anne’s College, żeńskim kolegium należącym do University of Oxford. Studiowała nauki polityczne, filozofię i ekonomię, lecz nie trwało to długo. Po wybuchu II Wojny Światowej odezwało się w niej znowu powołanie do pielęgniarstwa. Na przekór radom rodziców porzuciła studia i w 1940 r. zapisała się do szkoły pielęgniarskiej Nightingale School of Nursing przy Szpitalu św. Tomasza. Z powodu dalszych dokuczliwych bóli kręgosłupa doradzono jej jednak porzucenie pielęgniarstwa i w 1944 r. powróciła do oksfordzkiego kolegium, gdzie po roku uzyskała licencjat, a w 1947 r. otrzymała dyplom medycznego pracownika socjalnego.

Wiara


W międzyczasie w jej życiu zaszła istotna zmiana. W 1945 r. spędzała wakacje w Kornwalii z kilkoma przyjaciółmi, którzy byli chrześcijanami. Do tego czasu Cicely nie była wierząca, lecz nagle odkryła, że wierzy w Boga i nawróciła się na chrześcijaństwo. Wiara przyszła do niej tak, „jakby nagle przekręcił się przełącznik” – mówiła.

Będę oknem w Twoim domu…


W 1948 r. Cicely Saunders rozpoczęła pracę w St. Luke’s Home for the Dying Poor jako pielęgniarka – wolontariuszka. W tym samym roku pojawił się w jej życiu czterdziestoletni Dawid Taśma, uchodźca z warszawskiego getta, który umierał na raka. Cicely opiekowała się nim; powstała między nimi wyjątkowa więź, którą można by nazwać uduchowioną miłością. Podczas niedługiej znajomości omawiali plan stworzenia domu, który zapewniłby umierającym ludziom bezpieczeństwo i spokój. To właśnie Dawid podarował Cicely całe swoje oszczędności – 500 funtów na przyszłe hospicjum, mówiąc: „będę oknem w Twoim domu”.

„Wkrótce po jego śmierci miałam dość niezwykłą przygodę. Poszłam do kościoła i zaczęliśmy śpiewać hymn >>Jak słodko brzmi imię Jezus<<Ale nie dla niego…<< I wtedy – naprawdę! – Bóg trącił mnie w ramię: >>On zna mnie teraz dużo lepiej niż Ty…<< Odtąd już nigdy nie obawiałam się o los zmarłych, bo wiem, że po śmierci są bezpieczni. Mogą się buntować, być zgorzkniali, ale jestem pewna, że kiedy stają przed Bogiem, wszystko jest dobrze.”- mówiła Cicely.


Przez dwie następne dekady Cicely przygotowywała się, aby urzeczywistnić plany stworzenia hospicjum. W wieku 33 lat rozpoczęła studia medyczne i wbrew sceptykom  w 1957 r. została lekarzem. Zbierała również pieniądze na otwarcie placówki.

Praca i badania


Około 1952 r. Cicely Saunders rozpoczęła pracę w Hospicjum Świętego Józefa w Hackney (Londyn), gdzie przez siedem lat opiekowała się pacjentami i prowadziła badania nad kontrolą bólu. Tutaj poznała kolejnego pacjenta z Polski – Antoniego Michniewicza, w którym się zakochała. „Moje uczucie do Antoniego Michniewicza było znacznie głębsze; spotkanie z nim należy do najdonioślejszych doświadczeń mojego życia” – mówiła.
Antoni zmarł w 1960 r. Jego śmierć zbiegła się w czasie ze śmiercią ojca oraz bliskiego przyjaciela Cicely, a ona sama pogrążyła się w głębokim smutku. W tym czasie zrozumiała, że założenie własnego hospicjum jest jej życiowym powołaniem.

„Antoni, zanim ostatecznie utracił świadomość, posłał mi najbardziej nieprawdopodobny uśmiech, jaki kiedykolwiek widziałam. Próbowałam opisać go w swoim dzienniku. Napisałam, że nie wiem, co tak naprawdę oznaczał ten uśmiech, ale nie było w nim żadnego smutku. Z Antoniego emanowała jakaś siła, coś z prawdziwej radości, ale jakiejś nieznanej, jakby nagle zaczynał coś widzieć. Kilka razy w życiu zetknęłam się z pacjentami, którzy przeżywali spotkanie z intensywnością, do której my nie jesteśmy jeszcze przygotowani – oni w jakiś niepojęty dla nas sposób otwierają się na to, co się przed nimi odsłania.”

Hospicjum św. Krzysztofa


„Liczysz się, ponieważ jesteś tym kim jesteś. Liczysz się do ostatniej chwili swojego życia. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, nie tylko pomagając ci spokojnie umrzeć, ale także żyć aż do śmierci”. Przesłanie Hospicjum św. Krzysztofa

Prace budowlane nad wymarzonym hospicjum – ośrodkiem opieki dla umierających na nowotwory –  rozpoczęły się w 1965 r. w Sydeham na południu Londynu. Wreszcie, w 1967 r. Hospicjum św. Krzysztofa zostało otwarte i w tym samym roku przyjęło w swoje progi pierwszego pacjenta. Na początku liczyło 54 szpitalnych łóżek. Była to w tym czasie jedyna taka placówka na świecie, świadcząca kompleksową opiekę nad osobami śmiertelnie chorymi, oferująca wsparcie społeczne, emocjonalne, duchowe i ulgę w bólu. Rodzina i przyjaciele chorych byli tu mile widziani, a samych pacjentów zachęcano do różnych działań, w tym np. ogrodnictwa czy sztuki. Afirmowano życie do samego końca, wspierano również rodziny w pogodzeniu się z żałobą. Wkrótce rozszerzono Hospicjum o własny ośrodek badawczy. W ciągu pierwszych 30 lat od  jego otwarcia powstało ok. 4000 podobnych placówek na całym świecie.

W trakcie budowy nie zapomniano o darowiźnie Dawida Taśmy. Upamiętniono ją inskrypcją znajdującą się w parapecie okna przy wejściu do Hospicjum.

Marian Bohusz – Szyszko


W 1963 r., trzy lata po śmierci Antoniego Michniewicza, w życiu Cicely pojawił się kolejny Polak. Wszystko zaczęło się od obrazu „Błękitny krucyfiks”, który zobaczyła na wystawie. Obraz zachwycił ją do tego stopnia, że napisała z podziękowaniem do jego autora – Mariana Bohusza – Szyszko, polskiego emigranta, malarza ekspresjonisty i krytyka sztuki. Tak rozpoczęła się ich znajomość. Wkrótce Cicely Saunders kupiła „Błękitny Krucyfiks” do kaplicy powstającego hospicjum (na marginesie, obraz ten w 2000 r. ofiarowała polskiemu Hospicjum Świętego Łazarza w Nowej Hucie). Znajomość z Marianem Bohuszem – Szyszko szybko przerodziła się w głębokie uczucie, lecz Polak był żonaty. Choć żył w separacji z żoną, która pozostała w Polsce, jako zagorzały katolik nie dopuszczał do siebie myśli o rozwodzie. Dopiero pięć lat po śmierci żony poślubił Cicely. Ona miała wówczas 61, zaś on 79 lat. Przeżyli wspólnie piętnaście szczęśliwych lat. Marian Bohusz-Szyszko zmarł w Hospicjum św. Krzysztofa 28 stycznia 1995 r.

Dziedzictwo Cicely Saunders


„Musimy się nauczyć rozpoznawać moment, w którym nasze leczenie przekształca się
w >>opiekę nad człowiekiem umierającym<<. Uporczywe stosowanie energicznego, aktywnego leczenia w okresie, gdy pacjent bardzo się już oddalił i nie powinien zawracać, to nie jest dobra medycyna. Istnieje różnica między przedłużaniem życia a tym co naprawdę można by nazwać jedynie przedłużaniem umierania”.


Cicely Saunders jest autorką słynnej koncepcji bólu totalnego. Pojęcie to wprowadziła do medycyny paliatywnej około 1959 r. Oznacza ono, że umierający pacjent odczuwa ból na wielu płaszczyznach. Składowe bólu totalnego to:
– ból fizyczny (ból, zmęczenie i bezsenność, a także skutki uboczne leczenia),
– ból psychologiczny (strach przed śmiercią, bezradność, złość na niepowodzenia w leczeniu),
– ból socjalny / społeczny ( poczucie izolacji, troska o byt rodziny, utrata pozycji społecznej, pracy, dochodów)
– ból duchowy (pytania o sens życia i choroby, traktowanie choroby jako kary bożej).

Walka z bólem totalnym i łagodzenie cierpienia jest kluczowym zadaniem współczesnej opieki paliatywnej. Zasługą Cicely jest również wprowadzenie podawania opioidów (morfiny) pacjentom z przewlekłym bólem nie tylko w razie potrzeby, ale w określonym rytmie. To dzięki niej skuteczne leczenie bólu jest obecnie standardem, uznanym przez Światową Organizację Zdrowia.

Cicely Saunders pozostawiła po sobie wiele publikacji, które na zawsze odmieniły oblicze światowej opieki paliatywnej, m.in.: Care Of The Dying, 1960; The Management Of Terminal Disease , 1978; Hospice: The Living Idea, 1981; Watch With Me, 2003. Jej zasługi dla rozwoju światowej medycyny paliatywnej zostały docenione. W 1980 r. otrzymała tytuł „Dame of the British Empire”, w 1981 r. zdobyła prestiżową nagrodę pieniężną „Templeton Prize”, zaś w 1989 r. została odznaczona Orderem Zasługi (Order Of Merit) przez Królową Elżbietę II. Nie sposób przecenić jej wpływu również na polską opiekę hospicyjną. Odwiedziła Polskę w 1978 r. na zaproszenie dr Zbigniewa Żylicza, specjalisty medycyny paliatywnej. Wygłaszane przez nią wykłady, spotkania i rozmowy z polskimi lekarzami i pielęgniarkami przyczyniły się do powstania w naszym kraju hospicjów, wzorowanych na modelu Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie.

Cicely odeszła w wieku 87 lat po kilkuletnich zmaganiach z chorobą nowotworową. Nie trzeba dodawać, że zmarła w założonym przez siebie Hospicjum św. Krzysztofa w Londynie. Było to 14 lipca 2005 roku. Do dziś stanowi wzór dla wielu lekarzy i pielęgniarek, specjalizujących się w opiece paliatywnej.

W minionym roku 2018 Google Doodle upamiętniło stulecie jej urodzin specjalną grafiką…

 
dame-cicely-saunders
Źródło: https://www.google.com/doodles

Źródła:

https://cicelysaundersinternational.org/

Polianskaya A. „ Dame Cicely Saunders: Five things you didn’t know about the groundbreaking nurse and hospice founder”, https://www.independent.co.uk

Dangel T. „Cicely Saunders”, https://hospicjum.waw.pl/pliki/Artykul/1142_cicelysaunders.pdf

Richmond C. „Dame Cicely Saunders. Founder of the modern hospice movement”. www.bmj.com

Żylicz Z. „Wspomnienie o Cicely Saunders”, journals.viamedica.pl