Kategoria: o opiece paliatywnej

Hospicjum Domowe – najczęściej zadawane pytania

W odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania postanowiliśmy spisać hospicyjne FAQ. Poniżej znajdziecie wyjaśnienia dotyczące hospicjum i opieki paliatywnej. Listę odpowiedzi postaramy się rozszerzać na bieżąco.

1. Czym zajmuje się hospicjum?

Słowo hospicjum pochodzi od łacińskiego słowa hospitium (łac. gościna, ugoszczenie). We współczesnym znaczeniu to instytucja, która funkcjonuje w ramach opieki zdrowotnej i jest przeznaczona dla pacjentów przewlekle i/lub nieuleczalnie chorych. W hospicjum ma zastosowanie tzw. opieka paliatywna.

2. Czym jest opieka paliatywna?

Pojęcie opieki paliatywnej pochodzi od łacińskiego słowa pallium (łac. płaszcz, okrycie wierzchnie). Opieka paliatywna to sposób postępowania, mający na celu poprawę jakości życia pacjentów i ich rodzin, stojących w obliczu choroby zagrażającej życiu. Opieka paliatywna ma na celu zapobieganie i łagodzenie cierpienia, a także leczenie bólu i innych problemów fizycznych, psychospołecznych i duchowych.

3. Co to jest hospicjum domowe?


Hospicjum domowe to forma opieki nad Pacjentami chorymi na przewlekłe i nie poddające się leczeniu choroby. Taki rodzaj opieki odbywa się w postaci regularnych wizyt domowych lekarza i pielęgniarki, specjalizujących się w opiece paliatywnej. Jeśli zachodzi taka potrzeba, Chory może liczyć także na pomoc fizjoterapeuty oraz psychologa. Zespół hospicjum domowego ściśle współpracuje z bliskimi Pacjenta. Największym atutem hospicjum domowego jest zatrzymanie Chorego we własnym środowisku, wśród rodziny, zamiast stresującego przeniesienia do specjalistycznej placówki. Taka forma opieki poprawia samopoczucie chorego, a także daje dostęp do specjalistycznego sprzętu, m.in. do wentylacji i żywienia dojelitowego. Zespół hospicjum domowego ma na celu leczenie bólu i łagodzenie wszelkich objawów postępującej choroby, również cierpienia psychicznego. Hospicjum domowe daje Choremu możliwość przebywania w znajomym otoczeniu aż do samego końca.

4. Czy hospicjum domowe jest płatne?


Hospicjum domowe jest nieodpłatne, finansowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Aby jednak Chory mógł zostać objęty opieką, NFZ wytycza określone jednostki chorobowe. W przypadku hospicjum dla Pacjentów dorosłych są to:

– choroby nowotworowe (C00-D48),
– choroba wywołana przez ludzki wirus upośledzenia odporności – HIV (B20-B24),
– następstwa zapalnych chorób ośrodkowego układu nerwowego (G09),
– układowe zaniki pierwotne zajmujące ośrodkowy układ nerwowy (G10-G13),
– kardiomiopatia (I42-I43),
– niewydolność oddechowa niesklasyfikowana gdzie indziej (J96),
– owrzodzenie odleżynowe (L89),
– stwardnienie rozsiane (G35).

Poza tymi rozpoznaniami trzeba niestety poszukiwać opieki płatnej.

5. Na czym polega opieka hospicjum domowego?

Hospicjum domowe zapewnia Pacjentowi specjalistyczną, kompleksową opiekę lekarską i pielęgniarską, a w razie potrzeby również pomoc fizjoterapeuty i psychologa. Lekarz odwiedza Chorego w domu dwa razy w miesiącu, natomiast pielęgniarka dwa razy w tygodniu. Hospicjum domowe nie zapewnia opieki pielęgnacyjnej, co oznacza, że czynności takie jak: mycie, karmienie, przewijanie Chorego itp. należą do obowiązków rodziny. Zespół hospicjum domowego nawiązuje ścisłą współpracę z bliskimi, aby zapewnić Pacjentowi poczucie bezpieczeństwa oraz jak najbardziej komfortowe warunki w chorobie.

6. Jak uzyskać skierowanie do hospicjum domowego?


Skierowanie do objęcia opieką hospicjum domowego wystawia lekarz NFZ.  Może to być zarówno nasz lekarz rodzinny POZ, jak i  inny specjalista. Skierowanie musi zawierać nazwę i symbol jednostki chorobowej,  a także informacje dotyczące przebiegu choroby oraz wyniki badań.

Afirmujemy życie – akceptujemy śmierć

Rozmowa z Małgorzatą Czarkowską, lekarzem medycyny paliatywnej, pracującą w hospicjum domowym

– W dobie kultu młodości, zdrowia, sprawczości, sukcesu temat chorób nowotworowych i opieki paliatywnej zepchnięty został na margines dyskusji o opiece zdrowotnej. W naszym społeczeństwie to wciąż temat tabu?

 

– Nie jest to temat obcy – choćby z uwagi na fakt, że nie ma rodziny, której by nie dotknęła choroba nowotworowa. Żyjemy w nieustannym stresie. Dużo się mówi o chemizacji pożywienia, powietrza. Zachorowalność na choroby nowotworowe niestety stale rośnie. Natomiast nasze społeczeństwo nie do końca jest zaznajomione z tematem opieki paliatywnej, hospicyjnej. W tym zakresie jest dużo do zrobienia.

 

– Nie wystarczy pójść do onkologa?

 

– Nie wszyscy wiedzą, że skierowanie do opieki paliatywnej może wystawić każdy lekarz, zarówno onkolog jak i lekarz rodzinny. Już w momencie wystawienia tak zwanej zielonej karty czyli karty Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego lekarz powinien informować o takiej możliwości.

 

– Dotyczy to jedynie pacjentów z rozpoznaniem raka?

 

– Do opieki hospicyjnej kwalifikują się pacjenci nie tylko z chorobą nowotworową, także z owrzodzeniami odleżynowymi – które nie rokują wygojenia, stwardnieniem rozsianym czy niewydolnością oddechową. NFZ aktualnie dopuszcza do opieki paliatywnej konkretne jednostki chorobowe, więc nie każdy przewlekle chory pacjent taką pomoc otrzymać może. Do domowego hospicjum kierujemy pacjentów, którzy wymagają częstszych wizyt lekarskich, czy pielęgniarskich niż standardowe leczenie w poradni paliatywnej. Ważne, że to nie musi być pacjent w ostatnim stadium choroby. Choć prawdą jest, że w hospicjum domowym mamy najczęściej pacjentów o przewidywanym krótkim czasie przeżycia.

 

– Obejmujecie opieką nie tylko pacjenta, także rodzinę.

 

– Z pacjentem choruje rodzina. Dużym problemem jest, gdy chorym 24 godziny na dobę opiekuje się tylko jedna, w dodatku starsza, osoba. Grozi to wyczerpaniem. W zespole opieki hospicyjnej jest lekarz, pielęgniarka, psycholog i fizjoterapeuta. Jeśli pacjentowi przywrócona zostanie zdolność siadania, przejścia choćby do toalety – to już duże wsparcie dla rodziny. Opieka pielęgnacyjna spoczywa jednak na bliskich. W temacie pomocy opiekunek medycznych osobom przewlekle chorym jest duża luka.

 

– Jak działa takie hospicjum domowe?

 

– Lekarz jest zobowiązany odwiedzić pacjenta w domu nie rzadziej niż dwa razy w miesiącu, a pielęgniarka nie rzadziej niż dwa razy w tygodniu. Oczywiście, w miarę pogarszania się stanu pacjenta jeździmy częściej. Pracujemy jako zespół, ale zazwyczaj odwiedzamy chorego oddzielnie. Łącznikiem między pacjentem a lekarzem jest pielęgniarka, monitorujemy stan pacjenta na bieżąco.

 

– Nie jest tak, że rodzina, czy sam chory bezpieczniej się czuje w szpitalu niż w domu?

 

– To co robimy, jest dla dobra pacjenta i rodziny. Tak nasze wizyty są postrzegane i odbierane. Często są wyczekiwane nie tylko ze względu na medyczne postępowanie. Rozmawiamy z pacjentami na różne tematy. Natomiast bywa i tak, że w fazie końcowej choroby pojawia się panika. Wcześniej przygotowujemy rodzinę, jak może wyglądać odchodzenie bliskiej osoby. Najważniejsze w tym momencie jest towarzyszenie pacjentowi, zachowanie spokoju i zapewnienie mu bezpieczeństwa. Wtedy jest czas na zadbanie o sprawy duchowe, jeśli rodzina jest wierząca. Zdarza się, że w tym ostatecznym momencie, kiedy rodzina jest z pacjentem sama, jeździmy do domu każdego dnia. Zwykle na tym etapie choroby pacjent nie ma już pełnego kontaktu z otoczeniem. Takie wsparcie rodziny też jest potrzebne, daje ukojenie. Z doświadczenia wiem, że kiedy rodzina opanuje lęk, i zostaje z odchodzącym bliskim w domu, jeśli zażegna myśl, aby „oddać problem do szpitala” – później ma poczucie dobrze spełnionego obowiązku, zadowolenia, spokoju.

 

– Kiedy rodzina panikuje, mówi pani wprost: „zostawcie chorego w domu”?

 

– Tak. Człowiek powinien umierać w domu, w swoim łóżku, pod swoją kołdrą, w spokoju, wśród bliskich. W szpitalu człowiek umiera między ludźmi, ale w osamotnieniu. Tam nikt nie ma czasu siedzieć przy łóżku chorego i trzymać go za rękę. Nie jest prawdą, że umierający nie ma już kontaktu ze światem zewnętrznym. Dotyk i słuch wyłączają się jako ostatnie. W takich momentach słowa nawet nie są potrzebne. Trzymanie umierającego za rękę wnosi niesamowitą wartość. Myślę, że każdy z nas będzie mógł się o tym przekonać na łożu śmierci.

 

– O tak trudnych sprawach mówi pani z takim spokojem.

 

– Mając na co dzień kontakt z chorobą, cierpieniem, śmiercią nabywa się myśli, że wszystkich nas to dotyczy. Spokojem musi emanować cały zespół hospicjum domowego. Kiedy widzę, że mój pacjent odchodzi otoczony miłością, bliskimi – czuję satysfakcję, że to co w tym momencie najważniejsze, dokonało się. W samym akcie odchodzenia na tę drugą stronę, podobnie jak w akcie narodzin, tkwi wielka tajemnica. Do końca uważam się za spełnioną, kiedy mogę jeszcze uczestniczyć w pogrzebie. To jak postawienie kropki na końcu zdania. Oddanie szacunku osobie, którą się opiekowałam. To taka wewnętrzna potrzeba.

 

– Na propagowanie ruchu hospicyjnego także znajduje pani czas.

 

– W obliczu umierania bliskiej osoby, często rodzina wszystko robi, aby jak najdłużej utrzymać pacjenta przy życiu – domaga się szpitala, kroplówek pomimo nieuchronności śmierci. Pojawia się pytanie, gdzie jest ta niewidzialna granica, spoza której nie ma już odwrotu? Gdzie jest granica pomiędzy ratowaniem życia a przedłużaniem umierania? W opiece paliatywnej afirmujemy życie, ale akceptujemy śmierć. I o tym warto mówić głośno. Ruch hospicyjny to nie tylko opieka medyczna, edukacja i wsparcie rodziny. Wszystkie inicjatywy, które mobilizują przewlekle chorych pacjentów i ich rodziny są bardzo potrzebne. Tak samo, jak grono wolontariuszy, którzy mogliby odwiedzać pacjentów, poczytać im książkę, zwyczajnie posiedzieć przy łóżku. Dlatego o ruchu hospicyjnym warto i trzeba mówić.